
Cudowne jest to, że mieszkańcy tego miesta sa tacy zaskoczeni akcją jakby oglądali film: nie wiedzą co sie stanie, piszczą i smieją sie z tego, z czego przeciętnie wykształcony europejczyk nie smiałby sie smiać...
Dosłownie traktują każde wrażenie - wydawało mi sie że jestem na przedstwieniu w Krowicy lub w Wielkich Oczach, gdzie ludzie nie widzieli tv i reagują spontanicznie....
I naprawde ucieszyło mnie to, że Moliere pisał o nowojorczykach. :))))))
Faktycznie wyszła z tego taka satyra na nich, że cała reszta przestała byc wazna.
Moment w którym wychodzi cała krytyka juz nie tylko targowiska prózności, ale także konsumpcyjnego trybu życia - jest boski i ssssooooo offff brodway :) Goście przynoszą ze sobą mnóstwo zakupów z okolicznych sklepów, wysypują, zaczynają jeść pizze, lody - na środku ich stołu kładzie sie Alcest i zaczyna polewać keczupem, sosem czekoladowym Hersheys, chlapie sorbetem malinowym.... Reakcja jest swietna: przypomniały mi sie tylko dwie panie , które idąc przez midtown i mijając bezdomnego rozmawiały "I don't really understand how can peole live on a street - it's so dirty up here!"....
Newyorkers:)
A po - Veselka w której włąsnie nie mogę zjeśc sniadania bo jest wieksze niż ja - Mateusz, szalony duńczyk (Mateusz zawsze ma przy sobie jakiegoś szalonego Nordyka) i super Ola i Lukasz plus setki szaleńców przebranych w niewiadomoco i za niewiadomoco. Poczułam sie jak na Kazimierzu :)
1 komentarz:
o czyli wrocilas do veselki! sylwia byla?:) bardzo dobrze.
szalony dunczyk, to prawda, jest analogiczny do szalonego islandczyka;)) (masz pozdrowienia btw). musisz poznac szalona turczynke! (tak sobie mysle, ze to moze nie nordyckosc jest im wspolna, tylko szalenstwo?:)
Prześlij komentarz