sobota, 24 listopada 2007

Zapomniałam Wam powiedzieć - straszne faszystowskie święto Thanksgiving było niezwykle miłe....

Nie da się ukryć, że dzieki "dwóm indykom": jednemu z Kasią i Sebastianem a drugiemu z cuuuudownym towarzyszeniem hiszpańskiej krwi i Chefa z Barcelony. Tarte tatin z mango? To sie pamięta całe życie.... Thanks Bea & Gonzalo!!!
Mateusz narysował flagi poszczególnych państw kredeczkami...
I skończyliśmy o 4 rano w kanajpie o nazwie Library - to chyba straszne, że nas niesie tak?

Za to poranek Dziękczynny był jednym z najmilszych momentów w NY. Założyłam dres, najki i pojechałam do Central Parku - nie biegam, lecz chodzę, więc obeszłam cały. W międzyczasie podglądając wiewiórki, które jak cię widzą to udają "Jaki orzeszek ? - nigdy nie było ZADNEGO orzecha wysoki sądzie!" i jak tylko sie odwrócisz to wypluwają go do jakiejś dziury...

Widziałam Zoo z "Madagaskaru"...

Ale najfajniejszą rzeczą była rodzina wielopokoleniowa rozgrywająca mecz rugby na zielonej trawce... Osiemdziesiecioparoletni dziadek nie grał tylko dlatego, że miał szynę na nodze - ale jego zona, w dresie z lat '80 a la Jane Fonda - dzielnie przechwytywała piłkę. Jak człowiek pomysli o osteoporozie...


Za to niefajną rzecz w tv pokazali: Macys Parade.
Koszmar.
To, że jako pierwszą zobaczyłąm koteczkę bez pyszczka(Hello Kitty) , która "po raz pierwszy w historii bierze udział w paradzie" - było ok, choć drewniane głosy prezenterów przypominały raczej te które komentowały zawsze jakies pokazy sil zbrojnych....

Jednak potem, kiedy zobaczyłam klauna z Macdonaldsa, który podobno od '74 roku pomaga dzieciom i prowadzi działanośc charytatywna - to mi się zrobiło niedobrze...

A ja zobaczyłam córke Steva Irwina, - czyli pana od krokodyli, który zmarł niedawno wskutek ukąszenia płaszczki (skubana trafiła w samo serce...) oraz jego śonę - śpiewające piosenki w otoczeniu krokodylków to już było źle.

Więc mojego doła dopełniła reprezentacja Virdinia Tech, uczelni, na której była słynna strzelanina w której szaleniec zabił 32 osoby - ubrana w głupie kapelutki i grajaca na trąbkach - nie wytrzymałam.

Jak można zrobic taki przegląd o poranku? Historia w wydaniu thanksgiving?

Brak komentarzy: