
Wielbicielom Campu wystarczy "logo" żeby połapać się jakie to miejsce...

Małe fontanny gdzie woda spływa po krateczce owiniętej wokoło nieznanej bogini, rzymscy wojownicy, lustra z przetopionych świeczek, tapety w halucynacje lub lamparcie cętki, obicia z sukienek Barbie... złoto, plastik, sztuczne kwiaty, portret Elvisa z czasów młodości....
Jednym słowem RAJ.
Dodajcie tego kurczaka w sosie Dijon z karczochami i suflet czekoladowy. Jak wyszliśmy - trzęsły nam sie ręce...
1 komentarz:
haha wlasnie niedawno wrocilem z yaffy. nie ma to jak kolacja o piatej nad ranem:))
Prześlij komentarz