środa, 14 listopada 2007

Go go go....

Go zabrał nas na kapitalną wystawę w Japan Society. Making a Home: Japanese Contemporary Artists in New York zaczynają sie paroma prościutkimi rzeczami Yoko Ono (drzewko na którym wiesza się życzenia, wielki billboard do zapisania, karteczka z dziurką, którą wręcza pani na wejściu która jest "twoim własnym widokiem na niebo"). W srodku - lekki obłęd (chyba zdjęcia Go były najnormalniejszą rzeczą...) - ciemny pokój wyłożony ciemnoczerwonymi balonami różnej wielkości, który prawie oddycha, przedziwne wycinanki i pokoje lustrzane....

Jest tez moja ulubiona seria rysunków chomika. Włąscicielka - japońska artystka - wjechała do Japonii w odwiedziny, by po powrocie zastać swoje ukochane zwierzątko martwe. Aby odreagowac jego smierć narysowała serię obrazków na których wyobraża sobie rózne warianty tragicznej śmierci chomika - od przypadkowego zgniecenia, przez przeżarcie na amen, po sklejenie taśmą klejącą.

To co, rodzino - zrzucamy sie na te obrazki? Mnie stanął przed oczami nasz genialny chomik i to jak nie dał się Lukaszowi zabić przez taki szmat czasu.

Dzięki Go!

Brak komentarzy: