niedziela, 18 listopada 2007

OKNA

Jednym z widoków, którym chciałabym się podzielić i jedną z rzeczy, które sprawiają mi największą przyjemność w Nowym Jorku są okna cudzych mieszkań po zmroku. Siedzę przy zgaszonym świetle na East Village i zaglądam w okna chłopakowi, który najpierw skręcał łózko, potem instalował komputer, teraz już normalnie zaczyna istnieć w mieszkaniu. Zaglądam do mieszania z wielkim kryształowym kandelabrem zawieszonym nad... piętrowym łóżkiem, gdzie powierzchnia pokoju pozwala jeszcze tylko na wstawienie barokowej toaletki. Oglądam obraz nad kanapą w pokoju, gdzie od obrazu większy jest telewizor. Oglądam przygotowywanie makaronu przez tutejszą Amelie, która hoduje na oknie bazylie, ale chyba o niej zapomniała, bo bazylia kwitnie na potęgę - nawet stąd widzę fioletowe kwiatki.
Nigdzie nie mogę znaleźć takich zdjęć Nowego Jorku. Przypomina mi się tylko Schizuka Yokomizo, która zrobiła projekt fotograficzny: wysyłała wyselekcjonowanym osobom prośbę o to, by staneli w okreslonym momencie przed swoim oknem. Robiła im wtedy zdjęcie. "Model/ka" i autorka mieli sie nigdy nie spotkać... Czy ten eksperyment sie udał?
Trochę tak czuję swoje nowojorskie podglądanie.

Brak komentarzy: