

Zamiast do Kolorów chodzimy na róg Franklin i Green... Chyba...
Miejsce jest odrapane, skrzypiące - skóra kanap porwana. Czyli cos co najbardziej lubimy.
Fajniejsze nawet niz śniadaniarnia na Prenzlauer w Berlinie, gdzie sniadanie jest za 3 euro, w formier bufetu. A w bufecie plesniowy serek w oliwie, miesne klopsiki w occie, zupa z topionego sera - serio!!!!
Tu na śniadanie jemy wielkie pyszne hamburgery.... tak, tak!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz