wtorek, 4 grudnia 2007

Ostatnia wieczerza na plecach ...

Wchodzimy do salonu tatuażu.
Ana zaczyna gadać z niewidzialnym tatuażystą, ja przyglądam się dwóm Japonkom.
Ewidentnie para, klasyczne butch & femme, jedna z długimi włosami w koroneczkach, sweterkachbliżniaczkach, z pięknym tatuażem na klatce piersiowej, druga ostrzyżona na kadeta, w koszuli flanelowej, dżinsach z paskiem z wielka klamrą. Kiedy wychodzi, zaczynam rozmowę z panią w koronce.
Mówi, ze jej dziewczyna będzie sobie tatuować obraz Klimta na plecach.
Pokazuje mi go. Full kolor oczywiście.
Podobno tatuażysta specjalizuje sie "w takiej robocie, jakiej nikt nie chce wziąć" - pokazuje mi zdjęcie "Ostatniej wieczerzy" ma plecach jakiegoś barczystego wyrostka.

Klimt zajmie mu 23 godziny. Zainkasuje ponad 7 000 $.

Mówię cześć i idę, bo co mam zrobić?

2 komentarze:

x pisze...

wytatuowac sobie Muchę...

Aga pisze...

Anię Muchę? podobno sąsiadka...