piątek, 14 grudnia 2007

Come back to the future.

Dziś w nocy ktoś ściągnął ze mnie kołdrę. Wstałam i sięgnęłam do jakiejś obcej szafy, wyciągnęłam koc. Rano obudziłam sie pod wielką flagą amerykańską z orłem....

Powrót. Warszawa to korek, wielki rachunek za taksówkę, łyso, zimno, okropne billboardy i wiadomości polityczne po miesiącu nieczytania gazet.... Tusk naprawdę jest premierem?

W samolocie do Londynu odzyskałam swój brytyjski akcent. W samolocie do Warszawy wstyd i melancholię.
W Warszawie zasłoniłam żaluzje, włączyłam światła i travel channel i weszłam do wanny. Na szczęście Agata wyciągnęła mnie na ... "Nianię w Nowym Jorku". Schiza. Nie wiem jaki kolor ma taksówka. Nie wiem gdzie jestem. Czy tu, czy tam, czy w domu. A gdzie dom?

Parę tygodni temu na Brooklynie, w Galapagos oglądałam film o Licheniu - wczoraj znów o Licheniu, tym razem Kobasa Laksy...
:))))))))))

Za to wp.pl podobają się moje felietony...

Zaraz założę nowego bloga, co wy na to?

Zasypiam - jetlag, sweet jetlag....

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

3xtak dla nowego bloga! a gdzie felietony można znaleźć? dałabyś linka?

Aga pisze...

jeszcze nie wiem, ale jej - dzięki ;)

Anonimowy pisze...

to jak będziesz już wiedzieć to daj jakoś znać gdzie :) mailo np. please

a propos naszej rozmowy o znalezionych zdjęciach to pojechałem na grochów i okazało się, że foto o którym wam mówiłem wciąż leżało w pudle, więc kupiłem. nie wiem co mam o tym myśleć, ale póki co zawinąłem szczelnie i schowałem głęboko ;) sprzedawca zapytał mnie (a byłem tam ze 3 tygodnie temu) 'na ile ja to wtedy panu wyceniłem?' widać wiele osób się tym nie interesowało. dziwna sprawa bardzo.