wtorek, 4 grudnia 2007

Torcik wedlowski

pamiętam jak gadaliśmy kiedyś z Mateuszem o rzeczach, o które znajomi nas poprosili, gdy podróżowaliśmy ze stypendium do Polski i spowrotem... Mateusz miał torcik wedlowski. Ja chyba Zazole...

Przypomina mi się to kiedy w tzw. agencji polskiej, skąd wysyła się paczki do domu widze panią wcinająca czekoladę wedlowską... O rany!

Agata z kolei wozi gumy do żucia z Polski bo nie lubi dodatku eukaliptusa w tutejszych...

A ja znalazłam paczkę chusteczek higienicznych z Polski i jestem w ekstazie. Kleenexy do niczego sie nie nadają...

(Hugh Grant zapytany co najbardziej obrzydziłoby mu kobietę powiedział: "zużyty Kleenex w jej rękawie..")

Brak komentarzy: